środa, 24 lutego 2016

Wizyta przed porodem, USG w szpitalu cz.2

Hejjj,
jak ja tak będę wolno tworzyła posty, to każda z Was drużynę piłkarską zdąży urodzić;p
Witam, witam i kończę ostatni wpis.

Tak... Były propozycje: "Mogłam spróbować rodzić naturalnie lub po przez cesarskie cięcie, lub umówić się jeszcze na obrócenie ręczne dziecka polegające na około godzinnym ugniataniu brzucha i sprawieniu, aby maluch sam się odwrócił." Po wyjściu z gabinetu popłakałam się:p Teraz nie wiem czemu, ale zrzućmy to na hormony. Później telefon do mamy, mama telefon do koleżanek, znajomych znajomych, znajomych co pracują w szpitalu i wielkie przejęcie. Postanowiłam umówić się na prześwietlenie miednicy i zmierzenie, czy dziecko się przeciśnie. Za dwie godziny anulowałam spotkanie i postanowiłam, że będzie to cesarka. Oczywiście z dziesięć razy płakałam w między czasie:p

Rozmawiałam z sąsiadką, mamą, drugą sąsiadką i wszyscy mówili, abym umówiła się na termin. Tak będzie najlepiej, bo uniknę i bólu, i komplikacji, i będę spokojniejsza. Zadzwoniłam do szpitala, numer dostałam na USG, i potwierdziłam lekarzowi, że na pewno cesarka. Kazali mi poczekać na telefon z kolejną wizytą. Minęło kilka dni, miałam szybkie USG, lekarz zrobił ze mną krótki wywiad (to już był chyba trzeci NOWY lekarz, który mną się zajmował) na temat samopoczucia, alergii, chorób w rodzinie. Zaznaczył w systemie, że będzie cesarskie cięcie i "wrzucił" mnie w kolejkę do porodu. Pach, pach i ha det bra! 

Za kilka dni otrzymałam list z planowanym terminem, całym opisem, gdzie dokładnie, w której części szpitala poród się odbędzie i zaproszenie na spotkanie wprowadzające do porodu. Na spotkaniu byłam z partnerem, ale on nie wchodził, choć praktycznie wszystkie kobitki były tam z partnerami, trochę przez to było tłoczno. Dostałyśmy broszurki i babeczka wyświetliła prezentację, dość szczegółową, taką życiową, jak rozcinają brzuch, wyjmują dziecko, itd. Dużo mówiła, z czego 2/3 zrozumiałam. Później były pytania i to wszystko. Można przyjść z tłumaczem na spotkanie, ale uważam, że w prezentacji wszystko było zawarte, no i dostaje się broszurkę, gdzie są niezbędne informacje, więc można to ogarnąć. Spotkanie trwało ok. 30 minut. Nie trzeba nic mówić, można się uśmiechać:)

Termin miałam już za dwa tygodnie od spotkania. To czekałam:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz